Wyobraź sobie, że jesteś nad morzem. Przed Tobą rozciąga się ascetyczny krajobraz - spokojne morze w odcieniu metalicznego błękitu, ciepły piasek, lekko zachmurzone niebo i nikogo w odległości kilku kilometrów. Co czujesz? Spokój, ciszę, wydaje Ci się, że możesz złapać czas, że jesteś w nim zanurzony. Niesamowite uczucie. Pomyśl, że to jest właśnie czerpanie szczęścia z hygge. Teraz wyobraź sobie, że możesz się tym cieszyć i rozkoszować na co dzień. Taką możliwość daje Tobie marka Nordgreen, która w swoich kolekcjach zamyka piękno hygge i skandynawskiego krajobrazu.

By to sprawdzić specjalnie dla Ciebie, drogi Czytelniku, przez kilka tygodni mogłam do woli sprawdzać i testować jeden z tych zegarków, a konkretnie damski model Nordgreen Native NR32SIMESIXX. Jakie były pierwsze moje myśli po zobaczeniu go na zdjęciach? Bardzo podobny do zegarków innych marek - klasyczny, minimalistyczny, pewnie niczym się nie wyróżnia.

Tu był mój podstawowy błąd. Nigdy nie można oceniać książki po okładce. Jak się sama przekonałam, ta zasada tyczy się również zegarków. Moje pierwsze wrażenie było bardzo pozytywne: bardzo lekki - nie czuć go na nadgarstku, subtelny, delikatny i przyjemny w dotyku, a jednocześnie wyjątkowo wytrzymały. Co mnie zaskoczyło to to, że kilka razy uderzyłam bransoletą o biurko podczas pracy i w ogóle nie została zarysowana ani uszkodzona. Podobnie podczas mycia rąk zdarzyło mi się go kilkukrotnie zachlapać, a mechanizm wciąż działa bez zarzutu.

Zegarek bardzo mi się spodobał i przyznam Wam, że nosiłam go w sumie codziennie, bo po pierwsze, był wygodny. Po drugie, rękawy bluzek i sukienek się o niego nie zahaczały, a po trzecie - podczas noszenia nie czuć w ogóle, że ma się go na swojej ręce. Musiałam kilka razy się upewniać, czy na pewno go założyłam :) Jego uniwersalna i srebrna kolorystyka pasuje na każdą okazję i do każdego ubrania - czy to kiedy jesteś w domu, w dresie i szybko płynie Ci czas np. przy układaniu puzzli, czy to podczas prowadzenia samochodu (koronka nie zostawia śladu na dłoni), czy też kiedy wybierasz się na wieczór do filharmonii i zakładasz wieczorową suknię. Podobnie jak ja, nie będziesz chciała się z nim rozstawać.

W zegarkach dużą rolę odgrywa również budowa oraz to, czy dany model posiada pasek, czy bransoletę. W tym przypadku zresztą nie jest inaczej. Cały korpus zegarka został zawieszony na drobno plecionej, srebrnej bransolecie mesh wykonanej ze stali szlachetnej o próbie 316L. Przyznam, że bransoleta jest bardzo starannie wykonana - ma lekko zwężający się kształt w stronę zapięcia. Do tego, jeśli odbiją się od niej promienie słoneczne, można podziwiać drobne świetlne iskierki i odbijającą się od niej delikatną tęczę. Przyznam, że są to nietypowe efekty, które wizualnie wyszczuplają nadgarstek i całą rękę.

Może kojarzycie taki efekt “zaginania” i “zacinana” się srebrnych i biżuteryjnych bransoletek, w których, żeby ich nie rozerwać i nie zniszczyć trzeba je umiejętnie odgiąć? Na szczęście ta bransoleta nie “tnie” się. Bez żadnych problemów można ją założyć na rękę. Zakładanie i zdejmowanie ułatwia również typowe zapięcie bransoletowe. Muszę przyznać, że do tej pory wybierałam zawsze zegarki na skórzanym pasku z zapięciem klamrowym - było niby łatwiejsze do założenia. Natomiast w bransoletach nie mogłam nigdy trafić w zapięcie, a jeśli się nawet udało, to problem był z zatrzaśnięciem do końca i zazwyczaj zegarek zawsze się odpinał.

Zaletą jest również możliwość regulowania długości bransolety. Posiada ona specjalne wypustki, które umożliwiają jej zwężenie lub poszerzenie. Jest to idealne rozwiązanie dla każdej z pań, która ma problem z doborem biżuterii. Warto też, przy wyborze zegarka, zwrócić uwagę na mocowanie do uszów koperty. W tym modelu jest ono zrobione na najwyższym poziomie - nie doświadczycie “latania” koperty, które sprawia, że ma się wrażenie, że mocowanie jest niedopracowane, a zegarek za chwilę się rozpadnie na kilka części.

Ważną częścią zegarka jest również koperta. W testowanym zegarku Nordgreen wykonana ona została z tego samego materiału co meshowa bransoleta. Jej największą zaletą, jaką zauważyłam, to to, że nie uczula, nie podrażnia skóry, a co najważniejsze nie odciska się i nie pozostawia czerwonych śladów na skórze, kiedy jest trochę cieplej. Zegarek nie ma mechanizmu z automatycznym naciągiem, tak samo nie ma przezroczystego dekla - model jest wyposażony w kwarcowy mechanizm japoński. Z kolei na deklu znajdziemy wygrawerowane stylowe logo marki wraz z numerem serii i informacją o zastosowanych materiałach.

Pora przejść do samej tarczy, którą zabezpieczono wypukłym szkiełkiem szafirowym i które nie odbija światła - jak to się dzieje z kolei przy płaskich szkiełkach. Jestem pod wrażeniem jej minimalistycznego i klasycznego stylu, przejrzystości i jej białego koloru lekko wpadającego w subtelny odcień kości słoniowej. Jasna kolorystyka pozwala na łatwe i szybkie odczytanie godziny bez większego problemu. Jednak dla mnie, jedynym zauważalnym minusem - drobnym mankamentem, jest brak wskazówki sekundowej. Jest to moje osobiste odczucie, ponieważ - w sumie w każdym zegarku, w którym jej brakuje, mam wrażenie, że czas zamiera lub, że mechanizm jest zepsuty.

Jeśli nadal masz wątpliwości co do tej nowej marki Nordgreen i jej zegarków, to mogę Ci doradzić jedno. Pójdź do sklepu, spróbuj przymierzyć lub, tym bardziej teraz, zamów swój wymarzony model online w naszym sklepie internetowym Zegarownia.pl,, przymierz go na spokojnie w domu, zobacz jak się w nim czujesz, a jeśli nie spodoba Ci się tak samo jak mnie, to bez problemu będziesz mógł/-ła go bezproblemowo zwrócić za darmo w przeciągu aż 100 dni od daty zakupu - oczywiście bez śladów użytkowania. Korzystny układ? Myślę, że tak.

Jeśli nie spróbujesz, to nigdy się nie przekonasz, czy styl hygge marki Nordgreen jest też Twoim nowym ulubionym stylem :)

Naucz się doceniać życie z marką Nordgreen!