53654.41.95R Zegarek męski Atlantic Worldmaster Atlantic Worldmaster

To bardzo ciekawy zegarek, zarówno ze względu na mechanizm, jak i stylistykę, nawiązującą do podobnych wzorniczo Atlantików z przełomu lat 50. i 60. Należy jednak pamiętać o jego średnicy 42 mm bez koronki, która może być ciut za duża na mniejsze nadgarstki, choć odległość pomiędzy osiami teleskopów przytrzymujących pasek wynosi tylko ok. 45-46 mm; w większości przypadków powinno być OK — najlepiej, gdyby posiadacze mniejszych nadgarstków przymierzyli ten model w salonie. Trzeba się przyzwyczaić do odczytu godziny przez grube i wypukłe jak soczewka obiektywu szafirowe szkło, które niestety nie posiada pokrycia przeciwodblaskowego, niekiedy trzeba nieco pokręcić ręką, by odczytać dokładnie wskazanie czasomierza. Największym zaskoczeniem w tym zegarku jest jednak jego werk. Na początku sądziłem, że dostałem zegarek z wadliwie pracującym mechanizmem ETA 2804-2, w którym nie działa funkcja stop sekundy (nie można zatrzymać sekundnika w celu dokładnego ustawienia czasu — możliwości zschynchronizowania zegarka z np. z zegarem atomowym z internetu). Tym bardziej jest to dziwne, bo zachowano dla koronki dwa stopnie jej odsunięcia do regulacji: pierwszy jest jałowy, bo mechanizm pozbawiony jest tarczy ze wskazaniami dni, drugi — do ustawienia wskazówek zegarka, lecz bez zatrzymywania sekundnika. Przypuszczam, że jest to celowy zabieg i wybór projektanta, by zegarek funkcjonalnie jak najbardziej przypominał swojego protoplastę sprzed 60 laty. Mnie osobiście ten brak stop sekundy nie przeszkadza, bo mam parę modeli zegarków różnych firm z tego okresu, w tym 21-kamienny 37 mm NOS Atlantic Super de Luxe. Nakręcanie mechaniczne mechanizmu stylizowaną, grzybkową koronką jest przyjemne, choć do kultury nakręcania werków sprzed laty to tym współcześnie produkowanym nieco brakuje.
Dostajemy zegarek z mechanizmem w dobrej klasie wykonania — zamiast standardowego Etachoc mamy zadeklarowany przez producenta Incabloc. Dokładność chodu to +6 do + 8 sek / dobę.
Jakość wykonania tarczy oraz wskazówek jest naprawdę bardzo wysoka, zastosowanie nowoczesnego materiału „fosforyzującego” daje po naświetleniu tarczy zegarka wspaniały efekt wizualny w skąpo oświetlonym pomieszczeniu. Jakość wykonania koperty, stylizowanej na starsze, chromowane koperty brązowe jest bardzo dobra. Zegarek nosi się bardzo wygodnie, warto jeszcze dla większej wygody użytkowania i długowieczności paska dokupić drugi oryginalny pasek producenta tej szerokości (22 mm) z zapięciem motylkowym. Jakość zegarka w stosunku do jego ceny jest bardzo dobra, wzorniczo zegarek nie będzie "passe" ani za lat 10, ani za kolejne 50. Będzie pasował zarówno do pracy, jak i na bardziej nieformalne okazje.

Atlantic Worldmaster 53654.41.95R
Tradycja i nowoczesność ujęte w kopertę z napisem Atlantic to nieprzemijające piękno i elegancja. Tarcza w stonowanym kolorze écru, z delikatnym szlakiem znaczącym położenie cyfr i nawiązującym do tradycji logiem firmy jest bardzo czytelna, choć dyskretna. Klasyczne oznaczenie godzin wyraźnymi indeksami z dodatkiem fosforyzujących punktów to prawdziwa gratka w świecie wszechobecnej elektroniki. Myślę, że każdego miłośnika marki zachwyci legendarny czerwony grot sekundowej wskazówki. A już mechanizm to mistrzostwo kunsztu zegarmistrzowskiej precyzji – w dodatku można mu się bezkarnie przyglądać dzięki przejrzystemu deklowi. Aż czasem może zaświtać myśl przewrotna „a gdyby tak założyć go odwrotnie, tarczą do nadgarstka  i dać się oczarować obracającym się zębatkom”. Mechanizm bez baterii, będzie działać i w górach, i na pustyni, i na biegunie, jest tylko jeden warunek – trzeba go używać , bo napędza go ruch ręki. Nie oprze mu się chyba żaden mężczyzna, a i niejedna kobieta straci dla niego głowę.
Taki zegarek na ręku każdego mężczyzny doda mu niebanalnego, dyskretnego uroku, zarówno wysunięty z rękawa klasycznego garnituru, jak i jako uzupełnienie sportowej elegancji.
Szafirowe szkiełko, faktyczna wodoszczelność (50 m) znana i skuteczna od lat, niezawodność - to cechy, które budują zaufanie.
Wszystko to sprawia, że Atlantic Worldmaster 53654.41.95R może być tym jedynym, może też być brylantem w naszej kolekcji.

Zegarek firmy ATLANTIC w naszej rodzinie jest niemym świadkiem losów czterech pokoleń męskich na tle dziejów Europy. Początek to zakup zegarka przez nestora rodu- mojego dziadka Józefa. Wiem, że historia pojawienia się zegarka Atlantic miała miejsce tuż przed wojną II Wojną Światową. Pomimo że wiem o jego zakupie - tak naprawdę to prezent od babci Józefy. Dziadek dostał pieniądze, aby kupić sobie coś, jak to mówiła, klasowego. Tyle wiem o epizodzie związanym z owym czasomierzem. Następny rozdział to mój ojciec Andrzej. Zegarek po dziadku dostał od swojego opiekuna w latach 50., kiedy opuścił dom dziecka. Tak, wojna zabrała dziadków. Zegarek z relacji Andrzeja wyglądał na bardzo zniszczony. Szkło było zbite  i koperta bardzo porysowana. Zegarek, pomimo obrażeń wojennych, żył, lecz trafił na długie lata do szuflady. Najwidoczniej był za mało GIT jak na tamte czasy. Ojciec postanowił w swoje nowe życie wejść z zegarkiem Atlantic Worldmaster - do dzisiaj nie wyjawił nam, za ile i gdzie zakupił zegarek. Na pewno to był przełom 50. i 60. lat Jak twierdzi, to było coś, miał wrażenie posiadania czegoś luksusowego. Mój pierwszy kontakt  z Atlantic to lata 70-te kiedy mój ojciec postanowił zrobić restaurację zegarka gdzieś na ul.Puławskiej w Warszawie. Zegarek wizualnie wyglądał pięknie `klasowo`. Mój ojciec widział, jak bardzo ten zegarek wywołuje u mnie szczere zadowolenie z faktu obcowania z czymś bardzo pięknym, ponadczasowym i - nie boję użyć się tego słowa - klasycznym. Tak rozpoczyna się  mój epizod. Wiem, że kiedy ubierałem się w zegarek Atlantic, czułem to coś, co moja babcia bardzo trafnie określała KLASĄ i co ma do dziś ATLANTIC WORLDMASTER.
Kiedy dowiedziałem się, że zostanę Ojcem, ale tylko Chrzestnym, postanowiłem sam tworzyć historię - historię zegarka Atlantic splecioną  z rodzinną. Dumnym posiadaczem zegarka jest najmłodszy członek rodziny Arek. Zegarek w ciszy szuflady czeka na swój czas, aby stać się cool i powrócić w chwale na swoje miejsce na ręce, aby cieszyć i wskazywać czas naszej rodzinie.
Zegarkowi Atlantic pochylają się już cztery pokolenia i mam nadzieję na więcej.

Naukowcy z Uniwersytetu Tokijskiego stworzyli najdokładniejszy zegar świata, który może pomylić się o sekundę raz na 16 mld lat. Model Bulova Precisionist do dziś wykorzystuje NASA, jednak nie parametry techniczne świadczą o randze i wartości zegarka. Wybór odpowiedniego modelu jest jak uzupełnienie swojej osobowości - właściwy zegarek stanowi dopełnienie wizerunku, dodaje pewności siebie, świadczy o naszym guście i sentymencie. Tym ostatnim pałam szczególnie do Atlantica z serii Worldmaster (nr: 53654.41.95R). Jest klasyczny i nie poddaje się tymczasowym trendom. Koperta o kolorze kości słoniowej i złote indeksy wraz ze wskazówkami i cyframi nadają mu lekko zadziorny vintage'owy charakter. Czerwony grot sekundnika przypomina mi stare Delbany z XX-lecia międzywojennego, a wisienką nad "i" całego designu jest koronka z charakterystycznym połączeniem cyrkla i kotwicy. To, co najpiękniejsze w tym zegarku, to fakt jego mechanizmu. Dla mnie automatyczny naciąg jest ważniejszy od kwarcowo-kwantowych nowinek. Sposób działania takiego zegarka wyznacza mój tryb życia i rodzaj codziennej aktywności. Można powiedzieć, że zegarek żyje wraz z nami. Nie na darmo zegarki takie, jak ten tworzone są z myślą, by trwały lata - dlatego tak bardzo podoba mi się szafirowe szkło, dzięki któremu żadne ostre przedmioty mu niestraszne i po latach wygląda jak nowe. Gdybym mógł w dwóch słowach napisać, z czym kojarzy mi się ten zegarek, to zdecydowanie byłoby to Art Deco, czyli sztuka i użytkowość.